W kilku postach z lat ubiegłych przedstawiłem historię motoryzacji na Jeżycach, w tym także firmę Józefa Zagórskiego.
Teraz przyszło mi napisać nieco gorzkich słów na temat firmy prawnuka Pana Józefa. Długo zastanawiałem się czy napisać o tym co spotkało mnie w ubiegłym roku w warsztacie przy ul. Szamarzewskiego ale w sierpniu br. minęła rocznica mojego niefortunnego wyjazdu na wakacje, samochodem odebranym z warsztatu Auto Zagórski.
Ale po kolei. W maju ubr. zbliżał się przegląd techniczny mojego samochodu i po raz pierwszy postanowiłem zrobić przegląd w innym warsztacie niż zwykle. Pan Zagórski właśnie otworzył stację kontroli pojazdów i tam też podjechałem na przegląd. W trakcie przeglądu okazało się, że hamulec ręczny wymaga regulacji. Umówiłem się, że zostawię samochód w warsztacie do usunięcia usterki. Zanim jednak oddałem samochód okazało się, że coś dziwnie hałasuje pod maską. Ponieważ wyjeżdżałem za granicę umówiłem się z właścicielem warsztatu, że mechanicy naprawią hamulec ręczny i sprawdzą co jest przyczyną stuków pod maską.
W trakcie pobytu za granicą otrzymałem SMS-a z informacją o poważnej naprawie samochodu. Po powrocie dowiedziałem się, że należy wymienić turbosprężarkę. Zamówiłem więc ową część, która razem z wymianą kosztowała mnie ok. 1500,00 zł. Po wymianie okazało się, że to nie turbosprężarka jest przyczyną problemów z silnikiem.
Nie pomyślałem wtedy, że mimo narażenia mnie na koszty zakupu niepotrzebnej części, powinienem był jak najszybciej zabrać samochód z warsztatu pana Zagórskiego. Miałem zaufanie do właściciela warsztatu z taką wieloletnią tradycją.
Moja naiwność była tym większa, w warsztacie naprawiany był uszkodzony samochód tej samej marki i modelu, z identycznym silnikiem i bodajże z tego samego rocznika. Właścicielem samochodu był mechanik, który "naprawiał" mój samochód! Mało tego, mechanik ów na co dzień pracuje w innym warsztacie tej firmy. Mimo faktów, które wskazywały jasno na jak najszybsze zabranie samochodu do innego warsztatu postanowiłem powierzyć dalszą "naprawę" samochodu owemu mechanikowi. Zresztą samochód już nie był w stanie "odpalić" mimo, że do warsztatu przyjechał na własnych kołach. Diagnoza postawiona przez mechanika była następująca: silnik wymaga poważnej naprawy, której koszty przekroczą jego wartość. Nie pozostało nic innego jak kupić drugi, używany silnik i zamienić za wadliwy. Kolejne koszty, tym razem ok. 4000,00 zł + koszt wymiany silnika 1500,00 zł.
Silnik został wymieniony i odebrałem podobno sprawny samochód. W zasadzie dojechałem nim do domu (ok. kilometra) i zostawiłem na parkingu. Na co dzień rzadko używam samochodu, częściej korzystam z roweru. W drugiej połowie sierpnia wybieraliśmy się na urlop. Zapakowaliśmy do samochodu wszystkie potrzebne rzeczy, na dach rowery i deskę windsurfingową z osprzętem (jak co roku) i wyruszyliśmy w drogę. Po ok. 50km na drodze S-2 samochód zaczął tracić moc i wzrosła znacznie temperatura silnika. Po zatrzymaniu się płyn z chłodnicy wylał się na szosę i o dalszej jeździe nie było mowy. Także o urlopie, który był zaplanowany z półrocznym wyprzedzeniem. Telefon z prośbą o pomoc do pana Zagórskiego okazał się niewypałem.
I znowu kolejne koszty, holowanie do najbliższego warsztatu, w którym stwierdzono, że nie są w stanie nic pomóc. Holowanie do Poznania.
Dalszej części horroru z samochodem nie będę opisywał gdyż nie dotyczy bezpośrednio warsztatu z ul. Szamarzewskiego.
Czytelnikom pozostawiam ocenę powyższego zdarzenia, które naraziło mnie na stratę nerwów i pieniędzy i mocno nadwyrężyło zaufanie do firmy Auto Zagórski.
Blog powszedni zawierający moje osobiste impresje związane z Jeżycami, dzielnicy Poznania, w której mieszkam od ponad 20 lat. Piszę o wszystkim i fotografuję wszystko co jest związane z Jeżycami. Zapraszam do lektury wszystkich, którym drogie są Jeżyce.
poniedziałek, 5 września 2016
piątek, 5 sierpnia 2016
Patroni jeżyckich ulic - Jan Kochanowski
Ulica Jana Kochanowskiego kojarzy się przede wszystkim z najnowszą historią. To tutaj mieścił się Urząd Bezpieczeństwa PRL-u i to na tej ulicy ginęli robotnicy podczas Poznańskiego Czerwca'56.
Ulica ta uważana była do 1909r. za część ulicy Gajowej. W 1909r. wyodrębniona została pod nazwą ul. Elżbiety (Elisabethstrasse) i obejmowała odcinek od obecnej ul. Sienkiewicza do ul. Poznańskiej, w roku 1912 przedłużona została do ul. Jeżyckiej.
Od 15. 11. 1919 ulica otrzymała nazwę Jana Kochanowskiego. W czasie II wojny światowej Niemcy zmienili nazwę ulicy na Fritz-Reuter-Strasse. Po wojnie wrócono do polskiej nazwy ulicy.
Życiorys patrona ulicy Jana Kochanowskiego nie jest do końca udokumentowany. Poeta urodził się prawdopodobnie w 6 czerwca 1530 roku w Sycynie, małej miejscowości na Mazowszu niedaleko Radomia.
Pochodził z rodziny szlacheckiej; jego dwaj bracia - Mikołaj i Andrzej - również zapisali się w dziejach literatury polskiej. Naukę i studia odbywał w Krakowie, w Królewcu (był tu dwukrotnie) i w Padwie (przebywał tu z przerwami ponad cztery lata). Zatrzymał się też na jakiś czas we Francji, między innymi w Paryżu. Ostatecznie wrócił do kraju w 1559 r. Zaczął się wówczas długi, bodaj piętnastoletni okres dworski; poeta związał się najpierw z podkanclerzym i biskupem Filipem Padniewskim, następnie z podkanclerzym Piotrem Myszkowskim, później z kancelarią króla Zygmunta II Augusta (został jego sekretarzem). Z dworem rozstał się około 1574 r. - już po elekcji i koronacji Henryka Walezego. Osiadł w Czarnolesie, ożeniwszy się z Dorotą Podlodowską. Przeżył głęboko śmierć córek: Urszuli i Hanny. Zmarł nagle w czasie pobytu w Lublinie 22 sierpnia 1584 r. Pochowany został w Zwoleniu, niedaleko Sycyny.
Jest autorem utworów pisanych zarówno po łacinie jak i w języku polskim
Swą twórczą drogę zaczął Kochanowski od poezji łacińskiej, od epigramatów i elegii, zebranych i opublikowanych pod koniec życia w tomach: Lyricorum libellus (1580) i Elegiarum libri III. Do poezji łacińskiej powrócił także w końcowych latach życia, pisząc ody i wiersze okolicznościowe, między innymi na cześć Stefana Batorego.
Z wczesnego okresu - włoskiego i francuskiego - pochodzą nie tylko wiersze łacińskie, lecz także pierwsze utwory polskie Jest wśród nich pieśń Czego chcesz od nas, Panie, za Twe hojne dary , będąca hymnem na cześć Boga.
W okresie dworskim napisał m.in.dwa poematy moralno-polityczne: Zgoda (utwór napisany w 1562-1563, opublikowany w 1564 r.) i Satyr albo Dziki mąż (powstał i opublikowany został w 1564 r.; dedykowany Zygmuntowi II Augustowi).
Najbardziej znane utwory Kochanowskiego to Odprawa posłów greckich, tragedia napisana w większości tzw. wierszem białym, Fraszki, Psałterz Dawidów i Treny. Te ostatnie to poemat cykliczny wydany w Krakowie w 1580 r. i złożony z dziewiętnastu utworów lirycznych, który powstał wkrótce po śmierci córki Urszulki i jej pamięci został dedykowany.
Poeta nigdy nie był w Poznaniu a mimo to jest z naszym miastem w pewien sposób związany. W latach 1564-74 piastował godność prepozyta poznańskiej kapituły katedralnej. Swoją funkcję sprawował przez pełnomocników. Godność prepozyta
przynosiła mu spore dochody i pozwalała na tworzenie bez obawy o sprawy
materialne.
Z okazji 300-lecia śmierci poety, w 1885 r. na placu katedralnym odsłonięto obelisk projektu Antoniego Krzyżanowskiego z medalionem portretowym Kochanowskiego. W 1924 r. pomnik przeniesiono przed dawne probostwo. W czasie II wojny został zniszczony przez Niemców, a w 1984 r. zrekonstruowany przez Jerzego Sobocińskiego. Stanął ponownie przed dawnym probostwem, skąd w 2002 r. przeniesiono go przed budynek Akademii Lubrańskiego.
Na zakończenie zacytuję jedną z nieco sprośnych fraszek mistrza Jana zatytułowaną Na matematyka:
Ulica ta uważana była do 1909r. za część ulicy Gajowej. W 1909r. wyodrębniona została pod nazwą ul. Elżbiety (Elisabethstrasse) i obejmowała odcinek od obecnej ul. Sienkiewicza do ul. Poznańskiej, w roku 1912 przedłużona została do ul. Jeżyckiej.
Plan Jeżyc z 1910r. |
Życiorys patrona ulicy Jana Kochanowskiego nie jest do końca udokumentowany. Poeta urodził się prawdopodobnie w 6 czerwca 1530 roku w Sycynie, małej miejscowości na Mazowszu niedaleko Radomia.
Pochodził z rodziny szlacheckiej; jego dwaj bracia - Mikołaj i Andrzej - również zapisali się w dziejach literatury polskiej. Naukę i studia odbywał w Krakowie, w Królewcu (był tu dwukrotnie) i w Padwie (przebywał tu z przerwami ponad cztery lata). Zatrzymał się też na jakiś czas we Francji, między innymi w Paryżu. Ostatecznie wrócił do kraju w 1559 r. Zaczął się wówczas długi, bodaj piętnastoletni okres dworski; poeta związał się najpierw z podkanclerzym i biskupem Filipem Padniewskim, następnie z podkanclerzym Piotrem Myszkowskim, później z kancelarią króla Zygmunta II Augusta (został jego sekretarzem). Z dworem rozstał się około 1574 r. - już po elekcji i koronacji Henryka Walezego. Osiadł w Czarnolesie, ożeniwszy się z Dorotą Podlodowską. Przeżył głęboko śmierć córek: Urszuli i Hanny. Zmarł nagle w czasie pobytu w Lublinie 22 sierpnia 1584 r. Pochowany został w Zwoleniu, niedaleko Sycyny.
Jest autorem utworów pisanych zarówno po łacinie jak i w języku polskim
Swą twórczą drogę zaczął Kochanowski od poezji łacińskiej, od epigramatów i elegii, zebranych i opublikowanych pod koniec życia w tomach: Lyricorum libellus (1580) i Elegiarum libri III. Do poezji łacińskiej powrócił także w końcowych latach życia, pisząc ody i wiersze okolicznościowe, między innymi na cześć Stefana Batorego.
Z wczesnego okresu - włoskiego i francuskiego - pochodzą nie tylko wiersze łacińskie, lecz także pierwsze utwory polskie Jest wśród nich pieśń Czego chcesz od nas, Panie, za Twe hojne dary , będąca hymnem na cześć Boga.
W okresie dworskim napisał m.in.dwa poematy moralno-polityczne: Zgoda (utwór napisany w 1562-1563, opublikowany w 1564 r.) i Satyr albo Dziki mąż (powstał i opublikowany został w 1564 r.; dedykowany Zygmuntowi II Augustowi).
Najbardziej znane utwory Kochanowskiego to Odprawa posłów greckich, tragedia napisana w większości tzw. wierszem białym, Fraszki, Psałterz Dawidów i Treny. Te ostatnie to poemat cykliczny wydany w Krakowie w 1580 r. i złożony z dziewiętnastu utworów lirycznych, który powstał wkrótce po śmierci córki Urszulki i jej pamięci został dedykowany.
Jan Matejko, Jan Kochanowski nad zwłokami Urszulki, 1862 |
Z okazji 300-lecia śmierci poety, w 1885 r. na placu katedralnym odsłonięto obelisk projektu Antoniego Krzyżanowskiego z medalionem portretowym Kochanowskiego. W 1924 r. pomnik przeniesiono przed dawne probostwo. W czasie II wojny został zniszczony przez Niemców, a w 1984 r. zrekonstruowany przez Jerzego Sobocińskiego. Stanął ponownie przed dawnym probostwem, skąd w 2002 r. przeniesiono go przed budynek Akademii Lubrańskiego.
Pomnik Jana Kochanowskiego na Ostrowie Tumskim |
Ziemię pomierzył i głębokie morze,
Wie, jako wstają i zachodzą zorze;
Wiatrom rozumie, praktykuje komu,
A sam nie widzi, że ma ku..ę w domu.
Żródła:
1. https://pl.wikipedia.org/wiki/Jan_Kochanowski#
2. http://literat.ug.edu.pl
wtorek, 26 lipca 2016
Patroni jeżyckich ulic - Mikołaj Rey
Wracam do literackich patronów jeżyckich ulic. Tym razem patron z czasów dość odległych, nawet nie wiem czy za jego czasów Jeżyce istniały na mapie.
Mikołaj Rey z Nagłowic, bo nim mowa, został patronem ulicy 15.11.1919r. Wcześniej ulica, która została wytyczona w 1907r., nazwana została Charlotenstrasse. Do nazwy tej Niemcy powrócili podczas okupacji w latach 1939 - 1945.
Klika słów o Mikołaju Reyu, o którym większość z nas ma trochę mgliste pojęcie. W zasadzie nie dziwię się bo poeta ten żył się w zamierzchłych dla nas czasach. i znany jest głównie ze zdania zawartego w zbiorze epigramatów "Zwierzyniec": A niechaj narodowie wżdy postronni znają, iż Polacy nie gęsi, iż swój język mają.
Urodził się 4 lutego 1505 w Żurawnie pod Haliczem, zmarł między 8 września a 5 października 1569 w Rejowcu.
Był jednym z pierwszych poetów piszących w języku polskim. Założył miasta: Rejowiec i Oksę oraz liczne wsie. Ożenił się z Zofią Kościeniówną z Sędziszowa – siostrzenicą arcybiskupa lwowskiego Andrzeja Boryszewskiego, który kupił krewnym wiele dóbr ziemskich (1531). Przebywał u boku kalwinisty hetmana wielkiego koronnego Mikołaja Sieniawskiego, zetknął się z przedstawicielami reformacji i między rokiem 1541 a 1548 przeszedł na luteranizm, potem na kalwinizm i rozpoczął intensywną działalność religijną. Uczestniczył w synodach, zakładał w swoich dobrach zbory i szkoły. Toczył spory teologiczne i majątkowe z Kościołem katolickim. Nie opuścił – jak pisał Andrzej Trzecieski – „żadnego sejmu, zjazdu, ani żadnej koronnej sprawy”. Nigdy nie wyjeżdżał za granicę, z czego był dumny. Kilkakrotnie był posłem z różnych ziem. Popierał szlachecki ruch egzekucyjny zmierzający do oddania zagarniętych dóbr królewskich. Utrzymywał bliskie kontakty z dworami Zygmunta I Starego i Zygmunta II Augusta. Wciąż zmieniał miejsca pobytu, zdobywał nowe majętności. Uzyskał także pozwolenie na lokację dwóch miasteczek – Okszy (obecnie Oksa) i Rejowca (Chełmskie), w którym prawdopodobnie zmarł. U schyłku życia był posiadaczem około 17 wsi, w 6 wsiach posiadał swoje części.
Dawne miano ojca literatury polskiej Mikołaj Rej zawdzięczał autorskiemu posłaniu zawartemu w zbiorze satyrycznych epigramatów Zwierzyniec (1562): A niechaj narodowie wżdy postronni znają, iż Polacy nie gęsi, iż swój język mają. W posłaniu tym autor, zgodnie z ideałami reformacji, daje do zrozumienia, że Polacy mają nie język gęsi (łacinę, nazywaną tak od brzmienia jej wymowy, od gęsich piór używanych ówcześnie do pisania, a w kontekście legendy o gęsiach, które obroniły Rzym), lecz swój własny, polski i tym samym deklaruje kulturową i polityczną niezależność Rzeczypospolitej od papieskiego Rzymu.
Twórczość Reja powstała na pograniczu epok literackich, reprezentuje różne idee: średniowieczną moralistykę i dydaktykę łączy z renesansowym posłannictwem pisarza jako propagatora języka narodowego, zamiast łaciny lub greki klasycznej. Za swoją misję uznawał edukację narodu, ukazanie harmonii człowieka i natury. Jego zdaniem „człowiek naturalny” powinien mówić i pisać w swoim ojczystym języku. Człowieka powinna cechować „cnota” (prawość), sumienie, „cześć” (honor), stałość umysłu, a także moc zsyłana na człowieka przez Boga, jako dar łaski. Cnota oraz kształcenie umysłu i charakteru miały wieść człowieka ku doskonałości. W ideale tym, zawartym w nakreślonym przez Reja wizerunku ziemianina, kryje się humanistyczne umiłowanie człowieka. Jest to wyraźne dziedzictwo filozofa i filologa Erazma z Rotterdamu. Rej znał pisma tego humanisty i nawiązywał do jego koncepcji etycznych.
Jest autorem m.in. utworów:
- Krótka rozprawa między trzema osobami, Panem, Wójtem a Plebanem
- Wizerunek własny żywota człowieka poczciwego
- Zwierzyniec
- Źwierciadło
Żródło: Wikipedia.org
Ulica Reya, w tle ul. Słowackiego |
Klika słów o Mikołaju Reyu, o którym większość z nas ma trochę mgliste pojęcie. W zasadzie nie dziwię się bo poeta ten żył się w zamierzchłych dla nas czasach. i znany jest głównie ze zdania zawartego w zbiorze epigramatów "Zwierzyniec": A niechaj narodowie wżdy postronni znają, iż Polacy nie gęsi, iż swój język mają.
Urodził się 4 lutego 1505 w Żurawnie pod Haliczem, zmarł między 8 września a 5 października 1569 w Rejowcu.
Był jednym z pierwszych poetów piszących w języku polskim. Założył miasta: Rejowiec i Oksę oraz liczne wsie. Ożenił się z Zofią Kościeniówną z Sędziszowa – siostrzenicą arcybiskupa lwowskiego Andrzeja Boryszewskiego, który kupił krewnym wiele dóbr ziemskich (1531). Przebywał u boku kalwinisty hetmana wielkiego koronnego Mikołaja Sieniawskiego, zetknął się z przedstawicielami reformacji i między rokiem 1541 a 1548 przeszedł na luteranizm, potem na kalwinizm i rozpoczął intensywną działalność religijną. Uczestniczył w synodach, zakładał w swoich dobrach zbory i szkoły. Toczył spory teologiczne i majątkowe z Kościołem katolickim. Nie opuścił – jak pisał Andrzej Trzecieski – „żadnego sejmu, zjazdu, ani żadnej koronnej sprawy”. Nigdy nie wyjeżdżał za granicę, z czego był dumny. Kilkakrotnie był posłem z różnych ziem. Popierał szlachecki ruch egzekucyjny zmierzający do oddania zagarniętych dóbr królewskich. Utrzymywał bliskie kontakty z dworami Zygmunta I Starego i Zygmunta II Augusta. Wciąż zmieniał miejsca pobytu, zdobywał nowe majętności. Uzyskał także pozwolenie na lokację dwóch miasteczek – Okszy (obecnie Oksa) i Rejowca (Chełmskie), w którym prawdopodobnie zmarł. U schyłku życia był posiadaczem około 17 wsi, w 6 wsiach posiadał swoje części.
Dawne miano ojca literatury polskiej Mikołaj Rej zawdzięczał autorskiemu posłaniu zawartemu w zbiorze satyrycznych epigramatów Zwierzyniec (1562): A niechaj narodowie wżdy postronni znają, iż Polacy nie gęsi, iż swój język mają. W posłaniu tym autor, zgodnie z ideałami reformacji, daje do zrozumienia, że Polacy mają nie język gęsi (łacinę, nazywaną tak od brzmienia jej wymowy, od gęsich piór używanych ówcześnie do pisania, a w kontekście legendy o gęsiach, które obroniły Rzym), lecz swój własny, polski i tym samym deklaruje kulturową i polityczną niezależność Rzeczypospolitej od papieskiego Rzymu.
Twórczość Reja powstała na pograniczu epok literackich, reprezentuje różne idee: średniowieczną moralistykę i dydaktykę łączy z renesansowym posłannictwem pisarza jako propagatora języka narodowego, zamiast łaciny lub greki klasycznej. Za swoją misję uznawał edukację narodu, ukazanie harmonii człowieka i natury. Jego zdaniem „człowiek naturalny” powinien mówić i pisać w swoim ojczystym języku. Człowieka powinna cechować „cnota” (prawość), sumienie, „cześć” (honor), stałość umysłu, a także moc zsyłana na człowieka przez Boga, jako dar łaski. Cnota oraz kształcenie umysłu i charakteru miały wieść człowieka ku doskonałości. W ideale tym, zawartym w nakreślonym przez Reja wizerunku ziemianina, kryje się humanistyczne umiłowanie człowieka. Jest to wyraźne dziedzictwo filozofa i filologa Erazma z Rotterdamu. Rej znał pisma tego humanisty i nawiązywał do jego koncepcji etycznych.
Jest autorem m.in. utworów:
- Krótka rozprawa między trzema osobami, Panem, Wójtem a Plebanem
- Wizerunek własny żywota człowieka poczciwego
- Zwierzyniec
- Źwierciadło
Karta tytułowa pierwodruku Zwierzyńca z 1562 |
środa, 20 lipca 2016
Patroni jeżyckich ulic - Peter Mansfeld
Obecna ulica Petera Mansfelda była częścią ulicy Romka Strzałkowskiego a właściwie boczną odnogą tej ulicy prowadzącą na parking Wojewódzkiej Komendy Policji.
Ulica Mansfelda zaznaczona żółtą linią (źródło Google) |
Na narożniku ulic Strzałkowskiego i Mansfelda znajduje się tablica pamiątkowa poświęcona Peterowi Mansfeldowi (zdjęcie z portalu Wikipedia).
Peter Mansfeld urodził się 10 marca 1941r. Mając zaledwie 15 lat wziął udział w powstaniu węgierskim 1956 roku. Pełnił funkcję łącznika pomiędzy oddziałami powstańczymi Janosa Szabo na placu Szena w Budzie a placem Szmidta – jednymi z kilku najsilniejszych punktów oporu powstańczej Gwardii Narodowej. Mansfeld przewoził ulotki, niekiedy granaty i broń, oraz dostarczał leki ze Szpitala Małgorzaty. Kiedy w grudniu 1956 komunistyczne władze stłumiły powstanie i w styczniu 1957 skazały Janosa Szabo na śmierć przez powieszenie, Mansfeld wraz z grupą kilku rewolucjonistów wdarł się do willi Ministra Spraw Wewnętrznych, Laszlo Pirosa, odpowiedzialnego za represje wobec ludności węgierskiej, gdzie znalazł dwa karabiny i granat – uciekając jednak natrafił na milicjanta w cywilu i po krótkiej szarpaninie porzucił broń i ratował się ucieczką.
Niedługo potem, wraz ze swoim kolegą Istvanem Holeczem, zaczęli gromadzić i ukrywać broń z punktów głównych bitew w Budapeszcie, w kilka tygodni zgromadzili 30 granatów, 6 karabinów i 15 magazynków z nabojami.
Nasilające się represje i terror komunistów w grudniu 1956 i styczniu 1957 spowodowały masowe egzekucje powstańców węgierskich i zsyłki do obozów pracy i więzień. W budapeszteńskim więzieniu przy ul. Kozma, z wyroku Sądów Ludowych wykonywano egzekucje bojowników. Skazywano ludzi na dożywocie i wieloletnie więzienie. Represje dotknęły także znanych Mansfeldowi powstańców z placu Szena, wielu z nich powieszono. Wkrótce potem aresztowano szwagra Petera Mansfelda. Mansfeld postanowił stworzyć grupę która uwolniłaby go z więzienia siłą.
17 lutego 1958 grupa uprowadziła spod gmachu Ministerstwa Spraw Wewnętrznych w Budapeszcie samochód marki Warszawa. W celu zdobycia broni krótkiej potrzebnej do dalszych działań, postanowiono udać się pod ambasadę Austrii, znajdującą się na ulicy Arvacska w Budzie, i uprowadzić milicjanta.Wciągnięto go do samochodu, odebrano broń i po przejechaniu kilku kilometrów wypuszczono przy parku Sagvari. Samochód porzucono wskutek braku benzyny, powrócono po niego następnego dnia rano.
Po zakończonej akcji, najmłodszy uczestnik grupy, Attila Egei, opowiedział wszystko rodzicom – członkom partii komunistycznej, którzy natychmiast powiadomili milicję. Członków grupy i samego Mansfelda aresztowano dwa lub trzy dni później. Mansfeld podczas wizji lokalnej dotyczącej m.in. uprowadzenia zdołał zbiec, skacząc z 4 metrowej skały na Wzgórzu Róż (gdzie ukrywał broń gromadzoną po stłumieniu powstania w 1956) i łamiąc rękę, znaleziono go jednak następnego dnia. Po długotrwałym śledztwie połączonym z fizycznym i psychicznym maltretowaniem, Peter Mansfeld został skazany na karę śmierci.
Prokurator Gyorgy Macsik w mowie oskarżycielskiej powiedział:
"Oskarżeni, którzy dążą do restauracji kapitalizmu, stanowią bardzo duże niebezpieczeństwo dla społeczeństwa. Pragnę podkreślić, że w przypadku tego przestępstwa w nieco inny sposób należy traktować fakt, że wszyscy oskarżeni są dziećmi proletariatu. Należy ich traktować jako zdrajców klasowych. Nie są to bowiem ludzie, którzy zbłądzili, to świadomi kontrrewolucjoniści. Zwracam uwagę, że na płaszczyźnie politycznej nie rozróżniamy wieku oskarżonych. Nie należy więc ferować łagodnych wyroków wobec młodocianych tylko dlatego, że są młodzi. Przeciwnie, należy wobec nich zastosować najbardziej drakońskie rygory!"
Wobec braku jego pełnoletności, czekano z egzekucją do czasu, gdy osiągnie wiek lat 18. Został powieszony 11 dni po swoim dniu urodzin. Jego agonia podczas egzekucji trwała, z winy wykonującego ją kata, aż 13 minut.
20 kwietnia 1990 roku Sąd Najwyższy, w imieniu Republiki Węgierskiej całkowicie zrehabilitował Petera Mansfelda, uznając wyrok komunistycznego Sądu Ludowego z 1959 za nieważny, stwierdzając w uzasadnieniu :
"[...]popełnione przez Petera Mansfelda przestępstwa polityczne związane były z powstaniem ludowym, zgodnie z par. 1 Ustawy nr. 36 z 1989 roku, popełnione w określonym czasie – związane również z powstaniem narodowym. Tak więc zostały popełnione w okolicznościach, które należy wziąć pod uwagę. Zgodnie z par. 1 i par. 2 w/w Ustawy, wyrok wcześniej wykonany uznaje się za nieważny [...]"[3]
Obecnie jest jednym z węgierskich bohaterów narodowych.
(źródło Wikipedia)
Pomnik Petera Mansfelda w Budapeszcie (źródło: http://justonesuitcase.com) |
środa, 6 lipca 2016
Obchody Czerwca'56 na Jeżycach
Spóźniona nieco fotorelacja z obchodów 60-tej rocznicy wydarzeń czerwcowych 1956 roku.
Obchody na Jeżycach rozpoczęły się o godz. 10.00 przy starej zajezdni MPK przy ulicy Gajowej a zakończyły na ulicy Kochanowskiego około godz. 13.00.
W uroczystościach nie wziął udziału prezydent Poznania, Jacek Jaśkowiak. Nie do końca rozumiem powody, dla których prezydent olewa tak ważną dla Poznaniaków, a szczególnie dla uczestników Czerwca'56 i ich rodzin, uroczystość. Widocznie prezydent Jaśkowiak nie jest prezydentem wszystkich Poznaniaków. Niestety to znak naszych czasów świadczący o podziale polskiego społeczeństwa co można było zobaczyć także na wieczornej uroczystości pod pomnikiem Poznańskiego Czerwca.
Ponieważ zdjęć jest sporo umieszczam tutaj część z nich a wszystkie można zobaczyć tutaj.
Obchody na Jeżycach rozpoczęły się o godz. 10.00 przy starej zajezdni MPK przy ulicy Gajowej a zakończyły na ulicy Kochanowskiego około godz. 13.00.
W uroczystościach nie wziął udziału prezydent Poznania, Jacek Jaśkowiak. Nie do końca rozumiem powody, dla których prezydent olewa tak ważną dla Poznaniaków, a szczególnie dla uczestników Czerwca'56 i ich rodzin, uroczystość. Widocznie prezydent Jaśkowiak nie jest prezydentem wszystkich Poznaniaków. Niestety to znak naszych czasów świadczący o podziale polskiego społeczeństwa co można było zobaczyć także na wieczornej uroczystości pod pomnikiem Poznańskiego Czerwca.
Ponieważ zdjęć jest sporo umieszczam tutaj część z nich a wszystkie można zobaczyć tutaj.
Poczty sztandarowe przy tablicy pamiątkowej przy starej zajezdni MPK |
Orkiestra Miasta Poznania przy Miejskim Przedsiębiorstwie Komunikacyjnym |
Gazik grupy rekonstrukorskiej Czerwiec 56 |
Kwiaty pod tablicą pamiatkową |
Stary tramwaj, trochę młodszy od dzisiejszej rocznicy, ale fajnie zobaczyć taką gratkę na ulicach Jeżyc |
Utwór "Jazzem we władzę ludową" Macieja Fortuny grany na pokładzie tramwaju |
Pochód robotników ulicą Kochanowskiego |
Charakterystyczne drewniaki robotników uderzające głośno o nawierzchnię ulicy |
Orkiestra wojskowa |
Harcerze |
Żołnierze Sił Lądowych Wojska Polskiego |
Kombatanci |
Poczty sztandarowe |
Mazurek Dąbrowskiego wysłuchany z powaga i w skupieniu |
Warta przy pomniku Czerwca'56 przy ulicy Kochanowskiego |
Dwa pokolenia Poznaniaków |
Kombatanci |
Odsłonięcie tablicy pamiątkowej autorstwa Roberta Sobocińskiego na byłym gmachu UB; obecnie Komendy Wojewódzkiej Policji |
Poświęcenie tablicy pamiątkowej przez biskupa Zdzisława Fortuniaka |
Wiązanka kwiatów od policjantów |
Warta honorowa przy tablicy pamiątkowej |
Rekonstrukcja wydarzeń sprzed 60 laty |
wtorek, 28 czerwca 2016
60 lat temu
Dzisiaj przypada 60-ta rocznica Poznańskiego Czerwca.
O wydarzeniach z tamtych tragicznych dni pisałem cztery lata temu ( Poznański Czerwiec 1956 na Jeżycach ) i trzy lata temu ( Poznański Czerwiec'56 ). Odsyłam więc do lektury archiwalnych postów.
Dzisiaj natomiast chciałbym zaprosić Was do Muzeum Powstania Poznańskiego Czerwiec 1956 mieszczącego się rzut beretem od naszego fyrtla czyli w podziemiach poznańskiego Zamku przy Św. Marcinie. Muzeum jest nowocześnie zaaranżowane a jednocześnie można poczuć atmosferę tamtych dni. Na niewielkiej przestrzeni zgromadzono autentyczne eksponaty: część wagonu tramwajowego i radzieckiego czołgu (chociaż czołg przypomina autentyczny ale autentykiem nie jest), wyposażenie warsztatu robotnika HCP czyli ówczesnych Zakładów Przemysłu Metalowego im. J. Stalina, mieszkanie przeciętnej poznańskiej rodziny, celę więzienną.
Mam nadzieję, że poniższe zdjęcia zachęcą Was do odwiedzin muzeum, które otwarte jest w dni powszednie w godz. 9.00-17.00 a w soboty i niedziele w godz. 10.00-16.00 (w soboty wstęp wolny).
O wydarzeniach z tamtych tragicznych dni pisałem cztery lata temu ( Poznański Czerwiec 1956 na Jeżycach ) i trzy lata temu ( Poznański Czerwiec'56 ). Odsyłam więc do lektury archiwalnych postów.
Dzisiaj natomiast chciałbym zaprosić Was do Muzeum Powstania Poznańskiego Czerwiec 1956 mieszczącego się rzut beretem od naszego fyrtla czyli w podziemiach poznańskiego Zamku przy Św. Marcinie. Muzeum jest nowocześnie zaaranżowane a jednocześnie można poczuć atmosferę tamtych dni. Na niewielkiej przestrzeni zgromadzono autentyczne eksponaty: część wagonu tramwajowego i radzieckiego czołgu (chociaż czołg przypomina autentyczny ale autentykiem nie jest), wyposażenie warsztatu robotnika HCP czyli ówczesnych Zakładów Przemysłu Metalowego im. J. Stalina, mieszkanie przeciętnej poznańskiej rodziny, celę więzienną.
Mam nadzieję, że poniższe zdjęcia zachęcą Was do odwiedzin muzeum, które otwarte jest w dni powszednie w godz. 9.00-17.00 a w soboty i niedziele w godz. 10.00-16.00 (w soboty wstęp wolny).
Wejście do Muzeum od strony parkingu przy Zamku |
Tramwaj linii nr 2 kursujący na Ogrody |
We wnętrzu tramwaju prezentowany jest film z kadrami z tamtych dni |
Zdjęcia z wydarzeń Czerwca'56 |
Jw. |
Postulaty robotników ZNTK w Poznaniu |
Wnętrze warsztatu |
Drewniaki, w których robotnicy wyszli na ulice Poznania |
Koszula i inne rzeczy osobiste Romka Strzałkowskiego |
Lista ofiar Czerwca'56 |
"Obiektywne" relacje prasowe z procesów robotników |
Jw. |
Cela więzienna |