Kończy się właśnie drugi dzień Świąt Wielkanocnych, świąt pełnych wiary, optymizmu i nadziei, świąt w gronie rodziny i przyjaciół.
Ale też dzień zakorzeniony w polskiej tradycji jako "lany poniedziałek" a więc śmigus-dyngus.
Tylko gdzie szukać tradycji na Jeżycach skoro od rana do późnego popołudnia nie natknąłem się na chociaż jedną osobę, z butelką, wiadrem czy innym naczyniem pełnym wody, czyhającą na nieszczęśników (raczej nieszczęśnice:) w bramach jeżyckich kamienic?
A jeszcze nie tak dawno, w lany poniedziałek, od rana słychać było piski i krzyki dziewczyn uciekających przed chłopakami (przez niektórych nazywanych hordami wyrostków) z wiadrami z wodą a ulice wyglądały jak po wiosennej ulewie.
Może przyczyną była pogoda bo chociaż słonko przygrzewało od samego rana to jednak temperatura powietrza (rano o 7-mej były niecałe 2'C, popołudniu doszła "nawet" do kilkunastu stopni, oczywiście "na słońcu") nie sprzyjała zabawom z wodą.
Może doszły obawy przed surowymi karami dla sprawców polewania wodą?
A może po prostu tradycja powoli zanika, szczególnie w miastach?
Młodzi ludzie zamiast wyjść na świeże powietrze (czyli na dwór) wolą siedzieć przed komputerem lub telewizorem.
Nie wiem, chyba najlepiej byłoby zapytać młodych ludzi.
Może kiedyś spróbuję?
Póki co wiosenny obrazek z Jeżyc.
Ale też dzień zakorzeniony w polskiej tradycji jako "lany poniedziałek" a więc śmigus-dyngus.
Tylko gdzie szukać tradycji na Jeżycach skoro od rana do późnego popołudnia nie natknąłem się na chociaż jedną osobę, z butelką, wiadrem czy innym naczyniem pełnym wody, czyhającą na nieszczęśników (raczej nieszczęśnice:) w bramach jeżyckich kamienic?
A jeszcze nie tak dawno, w lany poniedziałek, od rana słychać było piski i krzyki dziewczyn uciekających przed chłopakami (przez niektórych nazywanych hordami wyrostków) z wiadrami z wodą a ulice wyglądały jak po wiosennej ulewie.
Może przyczyną była pogoda bo chociaż słonko przygrzewało od samego rana to jednak temperatura powietrza (rano o 7-mej były niecałe 2'C, popołudniu doszła "nawet" do kilkunastu stopni, oczywiście "na słońcu") nie sprzyjała zabawom z wodą.
Może doszły obawy przed surowymi karami dla sprawców polewania wodą?
A może po prostu tradycja powoli zanika, szczególnie w miastach?
Młodzi ludzie zamiast wyjść na świeże powietrze (czyli na dwór) wolą siedzieć przed komputerem lub telewizorem.
Nie wiem, chyba najlepiej byłoby zapytać młodych ludzi.
Może kiedyś spróbuję?
Póki co wiosenny obrazek z Jeżyc.
Kwitnące magnolie na Sołaczu |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz