poniedziałek, 30 grudnia 2013

Plac Asnyka placem niezgody?

W poście z 3-go listopada zastanawiałem się co dalej z zaniedbanym placem Asnyka. Nie sądziłem, że wkrótce temat placu powróci wywołując tak wiele, z reguły negatywnych, emocji. Powodem był rozpoczęty pod koniec listopada remont placu a właściwie wymiana nawierzchni na kostkę granitową, która pokryła większą część placu. Okoliczni mieszkańcy oraz przechodnie ze zdziwieniem spoglądali na nową odsłonę placu zastanawiając się jaki przybierze ostateczny wygląd i komu będzie w przyszłości służyć.


Jeden z mieszkańców, nie czekając na zakończenie prac, postanowił zaprotestować w dość niecodzienny sposób przeciwko zabetonowaniu placu, który do tej pory był głównie placem zabaw dla dzieci.


Niepokornym okazał się Paweł Janowski z fundacji Animatornia, który notabene w tym roku zorganizował na placu Dzień Rojbra (pisałem o tym w poście z 3-go czerwca).
Długo nie trzeba było czekać na odzew; temat podchwyciły media, m.in. poznańskie portale internetowe i Głos Wielkopolski. Sam inicjator protestu utworzył profil na FB zatytułowany "Plac Asnyka dla ludzi. Ruch przeciwko salonowi dla umarłych" zyskując w szybkim tempie kilkaset lajków. 
Inicjatywie przyklasnęła także radna Katarzyna Kretkowska proponując spotkanie w Urzędzie Miejskim, na które zaprosiła szefa Zarządu Zieleni Miejskiej, Pana Tomasza Lisieckiego, zarząd i członków Rady Osiedla Jeżyce oraz mieszkańców Jeżyc.
Spotkanie odbyło się 17 grudnia, obecnych było 28 osób, w tym ww. szef ZZM, radne miejskie Krystyna Kretkowska i Urszula Dudziak, ośmioosobowa reprezentacja Rady Osiedla Jeżyce, mieszkańcy Jeżyc, część z nich związana ze Stowarzyszeniami działającymi na terenie naszej dzielnicy oraz przedstawiciele mediów. Dyskusja jaka wywiązała się podczas spotkania skoncentrowała się ostatecznie na wymianie nawierzchni z kostki granitowej na inną, bardziej przyjazną dla dzieci i osób starszych. 
Nie chciałbym w tym miejscu wypowiadać się na temat racji każdej ze stron ( członkowie Rady Osiedla Jeżyce - w skrócie ROJ - i Pan Lisiecki kontra mieszkańcy Jeżyc wspierani przez radne Kretkowską i Dudziak). Trudno mówić o czymś co tak do końca nie zostało wyjaśnione, mianowicie jak ma wyglądać Plac Asnyka po rewitalizacji. Najbardziej zastanowił mnie fakt, że obecni na spotkaniu radni osiedlowi nie byli zgodni co do tego jak ostatecznie ma wyglądać Plac Asnyka, kto podjął decyzję o wyborze realizowanej obecnie koncepcji i wydaniu niemałych w końcu pieniędzy na remont placu, skąd zostaną wzięte pieniądze na dokończenie inwestycji bo te, które zostały przeznaczone w tym roku zostały już wydane w całości!
Wrócę tutaj do początku roku 2013 kiedy  ROJ przeznaczyła na remont placu 200 tys. zł oraz dodatkowe 200 tys. zł z grantu otrzymanego z kasy miejskiej. Już wtedy była mowa o odzyskaniu przez plac secesyjnego wyglądu chociaż bezpośrednie otoczenie placu w niczym nie przypomina secesji; większość kamienic to budynki modernistyczne ( w różnych odmianach). Według zapewnień Pani Kretkowskiej oraz części radnych ROJ w założeniach plac miał pozostać placem zabaw z nawierzchnią trawiastą oraz dodatkowymi elementami w postaci siłowni na wolnym powietrzu. Wymienione miały zostać piaskownice, huśtawki itp. wyposażenie placu zabaw oraz  ławki a także ogrodzenie (ale tylko w sytuacji gdyby pozostały na to pieniądze z deklarowanych 400 tys. zł). 
Przez większą część roku nic konkretnego nie zrobiono chociaż było wystarczająco dużo czasu żeby koncepcje remontu skonsultować z mieszkańcami Jeżyc. Radni ROJ bronili się twierdząc, że mieszkańcy nie interesują się tym co dzieje się na Jeżycach, nie czytają informacji zamieszczanych w zakamuflowanej gablocie przy zbiegu ulic Dąbrowskiego i Strzałkowskiego czy w gazetce "Nasze Jeżyce". Rzecz w tym, że tak ważna sprawa jak remont placu zabaw, z którego na co dzień korzystają okoliczni mieszkańcy a głównie dzieci i ich rodzice, powinna być skonsultowana z osobami najbardziej zainteresowanymi tą sprawą. Nie urzędnicy powinni decydować o przeznaczeniu i wyglądzie placu. Powinna to być wspólna inicjatywa trzech stron: mieszkańców, przedstawicieli ROJ i Urzędu Miasta. Niestety jak to w praktyce bywa urzędnicy wiedzą lepiej jakie potrzeby mają mieszkańcy i nie widzą konieczności przeprowadzania konsultacji a jeżeli już to po fakcie, dla świętego spokoju (tak było mi.in. z "konsultacjami" dotyczącymi przeznaczenia terenu po byłej zajezdni przy ul. Gajowej).
Rada Osiedla Jeżyce liczy aż 21 radnych ! czyli 21 osób mogło skutecznie nagłośnić kwestię remontu placu (dodam, że na stronie internetowej Rady nie znalazłem żadnej wzmianki o planowanym remoncie). Nie muszę tutaj podpowiadać w jaki sposób można było to zrobić bo możliwości jest nieskończenie wiele: prasa, internet, plakaty, ogłoszenia na klatkach schodowych, w szkołach, kościołach parafialnych, podczas imprez organizowanych na Jeżycach (np Dni Jeżyc) itd. itp, Trzeba tylko mieć świadomość służby mieszkańcom a nie tylko figurowania na liście radnych czy załatwiania swoich prywatnych interesów.
Inną sprawą jest fakt, że to myśmy wybrali radnych i powinniśmy być zainteresowani ich pracą na rzecz dzielnicy. A tak się do tej pory nie działo. Na szczęście coraz więcej mieszkańców Jeżyc, głównie ludzi młodych, podejmuje różne inicjatywy społeczne na rzecz dzielnicy nie oglądając się na urzędników.
         A wracając do spotkania to zabrakło na nim osoby, która najbardziej zamieszała w sprawie placu Asnyka a mianowicie Pani Anny Meisnerowskiej, radnej Rady Osiedla Jeżyce. Odnoszę wrażenie, że remont Placu Asnyka to prywatna inicjatywa Pani Meisnerowskiej, która za społeczne pieniądze wystawiła już pomnik swoim krewnym, państwu Kosickim ( swoją drogą warto byłoby udostępnić publicznie dokumenty świadczące niezbicie o tym, że skwer przy ulicy Asnyka został podarowany miastu przez Państwa Kosickich). Postanowiła więc pójść za ciosem i upamiętnić rodzinę w bardziej spektakularny sposób zamieniając plac zabaw w "secesyjny salon Jeżyc". Pisałem też  o tym w poście z 3-go listopada.
Jak miałby wyglądać plac wg salonowej koncepcji widać z grubsza na poniższych wizualizacjach.


Osobom, które chciałyby zagłębić się w dokładny opis projektu placu polecam stronę Zarządu Zieleni Miejskiej.
Nie mam zamiaru w tym miejscu wypowiadać się na temat zalet czy wad projektu; tak się składa, że nie korzystam z placu, nie mam małych dzieci a jeśli miałbym wybierać miejsce wypoczynku to zdecydowanie wolę Stare Zoo czy Park Sołacki. Tak więc sprawę wyboru koncepcji zagospodarowania placu polecam osobom, które korzystają z niego na co dzień.
Interesuje mnie natomiast inna, bulwersująca wiele osób, sprawa. Chodzi mianowicie o koszty remontu placu. Tak jak wspomniałem na ten cel przeznaczono 400 tys. zł z naszych, podkreślam naszych, pieniędzy.
I taka kwota miała zostć wydana w 2013 r. na remont placu w kształcie o jakim wspomniałem powyźej. Remont miał być zakończony w tym roku i byłoby to całkiem realne dla planowanego początkowo zakresu prac. Byłoby gdyby ROJ monitorowała skutecznie postęp prac od rozpisania przetargu na projekt, wybór koncepcji do realizacji, kosztorys i harmonogram prac po wybór firmy wykonującej remont. Tak się jednak nie stało. Za sprawą Pani Meisnerowskiej wybrano co prawda najtańszą ofertę projektową co wcale  nie znaczyło, że wybrano jednocześnie najtańszy projekt do realizacji.
Wybierając ten projekt urzędnicy i radni byli świadomi, że kwota 400 tys. zł jest zdecydowanie za mała na jego realizację. Okazało się również, że nie ma szans aby remont zakończyć w tym roku. Zarówno ze względów finansowych jak i czasowych.
Co więc postanowiono ? Zacytuję fragment protokołu z posiedzenia Komisji Rewitalizacji Urzędu Miasta Poznania z dnia 29.10.2013r.:
"W chwili obecnej pozytywnie rozstrzygnięty przetarg pozwoli na wykonanie jeszcze w tym roku nawierzchni z kostki granitowej. Ponieważ pozostało 500 000 zł ogłoszono kolejny przetarg,  wyniku którego zostanie jeszcze zrealizowane 5 "kanap" z betonu, o których wspomniała wcześniej Pani Kosenko. Na realizację tych działań pozwoliły środki przekazane przez Radę Osiedla Jeżyce, ponadto jak wspomniała Pani kierownik, dyrektor Zarządu Zieleni Miejskiej zapewnił, że postara się wyasygnować z przyszłorocznego budżetu Zarządu Zieleni Miejskiej potrzebną kwotę 500 000 zł na zrealizowanie inwestycji do stanu bez ogrodzenia. Niewątpliwie jednak potrzebne będzie wsparcie finansowe Rady Osiedla Jeżyce w przyszłym roku, ponieważ budżet Zarządu Zieleni Miejskiej nie pozwoli na zrealizowanie tego projektu w całości. Jego finał przewidziany jest na 2015 rok."
Pełen tekst protokołu znajdziesz tutaj (czytaj od str. 5).
Nie wiem czy do protokołu wkradł się błąd ale nie ma to wielkiego znaczenia czy na jedną ławkę z betonu pokrytego jakimś sztucznym obrzydlistwem przeznacza się 100 tys. zł czy 10 tys. zł. Jest to zdecydowanie za dużo. Tak jak za wysoka jest kwota za całość prac.
Teoretycznie mówi się o milionie złotych !!! chociaż do końca nikt nie wie ile finalnie będzie kosztować remont. Nie wie dlatego, że nie ma rzetelnego kosztorysu ani nawet wstępnej wyceny materiałów i robocizny ( w każdym razie nigdzie nie znalazłem materiałów na ten temat). Tak jest dla urzędników łatwiej i korzystniej, można zorganizować kilka przetargów wybierając w założeniu najtańsze oferty, które tak naprawdę nie muszą być wcale najtańsze skoro nie ma z czym ich porównać. A przy okazji parę osób skorzysta na tym materialnie.
A więc najpierw został wybrany projekt podsunięty przez Panią Meisnerowską a następnie urzędnicy i radni zastanawiają skąd wziąć na to pieniądze. Każdy kto budował czy zamierza budować dom wybiera projekt na miarę jego możliwości finansowych; różnica jest tylko taka, że prywatny inwestor wykłada pieniądze z własnej kieszeni a urzędnik sięga bez skrupułów do naszych kieszeni.
Irytują mnie stwierdzenia typu: wyasygnuje się, znajdzie się, zabezpieczy środki itp dyrdymały. Skoro się znajdzie to znaczy zabierze z puli przeznaczonej na inne, być może bardziej potrzebne, inwestycje. Miasto know-how jest zadłużone po uszy i szastanie pieniędzmi na "secesyjny salon Jeżyc" jest wysoce nieetyczne i bulwersujące.
Mieszkańcy Jeżyc nie potrzebują salonu a miejsca zabaw i wypoczynku. Wystarczyłoby zainstalowanie monitoringu, zamykanie placu w godzinach nocnych i regularna konserwacja urządzeń aby wszyscy korzystający z placu byli zadowoleni.
Jest jeszcze cień nadziei, że jednak mieszkańcy dojdą w tej sprawie do głosu i wpłyną chociaż na częściową zmianę decyzji odnośnie zagospodarowania placu. Dyr. Lisiecki z ZZM obiecał na spotkaniu udostępnienie wszystkich dokumentów dotyczących remontu placu oraz pomoc w rozwiązaniu konfliktu a radna Kretkowska zaproponowała spotkanie mieszkańców Jeżyc z radnymi miejskimi i z ROJ oraz przedstawicielami ZZM.
UWAGA!!! Spotkanie odbędzie się w dniu 13 stycznia (poniedziałek) o godz. 18.30 w Szkole Podstawowej nr 36 przy ul. Słowackiego. Liczę na liczny odzew wszystkich Jeżyczan, nie tylko tych, którzy z Placu Asnyka korzystają na co dzień.

czwartek, 21 listopada 2013

KOŚCIOŁY JEŻYCKIE cz. 2 Kościół pw. Najświętszego Serca Jezusa i św. Floriana

Zastanawiałem się o czym napisać w SETNYM poście bo tematów jest sporo tylko jakoś ostatnio weny brakuje a i czasu także.
Postanowiłem wrócić do cyklu, który rozpocząłem półtora roku temu a który miał zawierać historię jeżyckich kościołów przeplataną współczesnymi zdjęciami. Kościoły są dwa (mam na myśli świątynie w obrębie starych Jeżyc). O tym z ulicy Szamarzewskiego pisałem w postach z  28.05.12r. i 11.07.12r. , dzisiaj o bardziej charakterystycznej budowli z ulicy Kościelnej.

Nie będę się rozpisywał o historii kościoła bo wyczerpujące informacje umieszczone są na stronie parafii.
Pod koniec sierpnia br. za zgodą proboszcza, księdza Romana Kubickiego, wszedłem na wieżę kościelną. Tym razem wyprawa była zdecydowanie mniej karkołomna od tej   z 18.05.12r.  ale też możliwości fotografowania Jeżyc z wysokości były zdecydowanie mniejsze. Tym bardziej, że wieża kościelna ze strzelistym hełmem i zegarem została uszkodzona w wyniku działań wojennych i w 1945 roku skrócona o 15 metrów. Jak wyglądała przed wojną i teraz można zobaczyć na zdjęciach poniżej.

Fotografia archiwalna z roku 1914
a ta aktualna z dzisiejszego dnia

A teraz zdjęcia z wnętrza wieży, która na co dzień jest niedostępna do zwiedzania a kryje w sobie wiele ciekawostek. Zresztą zobaczcie sami.

Przedsiębiorstwo budowlane H. Wieczorek z Poznania
Nazwiska cieśli, stolarzy ?

Dzwony na wieży kościelnej pochodzą z 1981r. i jest to już czwarty zestaw dzwonów. Niestety nigdzie nie znalazłem zdjęć dzwonów wykonanych w 1899 roku przez niemiecką odlewnię dzwonów Ulrich w Apoldzie. Na stronach internetowych poświęconych tej odlewni nie ma wzmianki o dzwonach z naszego kościoła. Być może dlatego, że zostały one zrabowane przez Niemców podczas I-szej wojny światowej i słuch po nich zaginął; mogły zostać przetopione na potrzeby armii ale to tylko moje domysły. Nie mogłem znaleźć też informacji na temat zegara wieżowego, czy uległ całkowitemu zniszczeniu podczas II-giej wojny
światowej czy może został wykorzystany w innym kościele.

Dzwon "Święty Józef" o wadze 580kg, dźwięk w tonie a
 Jeszcze kilka zdjęć z wnętrza wieży

Nowe sklepienie z lat powojennych
Wejście na wyższy poziom wieży, ten z dzwonami;
w tle tzw. biforium czyli arkadowe okno przedzielone
kolumienką na dwie części; biforia były charakterystyczne
dla budownictwa romańskiego, gotyckiego i historyzmu
w XIX wieku nawiązującego do romanizmu
.





A to już triforium czyli okno podzielone na trzy części
A to schody na ostatni poziom wieży,
dalej już się nie da:-)
Widoki z wieży nie są zbyt imponujące ale obejrzeć można.


I jeszcze na zakończenie pierwszej odsłony dwa zdjęcia archiwalne, które wyszperałem w internecie.

Budowniczowie konsekrowanego w 1911 r. kościoła
Najświętszego Serca Jezusa i Św. Floriana ;
wśród nich są: ks. Walenty Kolasiński i ks. dziekan Woliński,
proboszcz parafii św. Wojciecha
(źródło www.wieczorkiewicz.org)

Ze zbiorów Narodowego Archiwum Cyfrowego; szczegółów nie znam
Wkrótce druga odsłona części drugiej :-)

czwartek, 14 listopada 2013

Parę słów o Botaniku i trochę zdjęć :-)

Ogród Botaniczny z początkiem listopada zamknął swoje podwoje dla zwiedzających i spacerowiczów. I tak będzie do 30 kwietnia przyszłego roku.
Jest więc okazja aby odwiedzić Botanik nie ruszając się z domu. Na początek kilkanaście zdjęć, które pstryknąłem krótko przed zimową przerwą  podczas pięknej październikowo-jesiennej aury (wszystkie zdjęcia mają niestety drobny feler spowodowany wadą obiektywu mojego kompaktu).

W ogrodzie stanęły rzeźby będące zapewne pokłosiem
pleneru rzeźbiarskiego; niestety nigdzie nie znalazłem
informacji na ten temat
Powyżej praca z metalu
przedstawiająca twarz Ignacego Paderewskiego
Czyżby waran, który uciekł ze Starego Zoo ?
Jesienne owoce, czerwone ...
żółte ...
czarne ...
pomarańczowe ...
i znów czerwone ...
i żółtozielone :-)
A w tle stokrotkowe pole
A teraz pora na kilka słów o historii Ogrodu Botanicznego; większość informacji i zdjęcia archiwalne zaczerpnąłem z oficjalnej strony Botanika www.ogrod.edu.pl .

Początki Ogrodu Botanicznego to lata dwudzieste ubiegłego wieku, wkrótce po odzyskaniu niepodległości przez Polskę. Inicjatorami utworzenia Ogrodu zwanego wówczas Szkolnym Ogrodem Botanicznym, byli dr Joachim Namysł, Władysław Marciniec i prof. Rudolf Boettner, który był pierwszym jego dyrektorem.
Uroczyste otwarcie Ogrodu nastąpiło w 1925 przez prezydenta Rzeczypospolitej Stanisława Wojciechowskiego.

Teren pod rozbudowę ulicy Botanicznej 1920r.
Kaflarnia przy ul. Dąbrowskiego 1920r.
Prace ziemne przed założeniem ogrodu 1923r.
Widok pawilonu 1925r.
Brama od ul. Botanicznej 1925r.
Ogród podlegał administracyjnie Magistratowi i Kuratorium Okręgu Szkolnego Poznańskiego. Pieczę naukową natomiast przez cały czas sprawowali profesorowie Uniwersytetu Poznańskiego.
Na powierzchni ok. 2,5 ha stworzono obszerny Dział Systematyki Roślin z  basenem dla roślin wodnych, działy ekologiczne oraz wybudowano halę dydaktyczną. Ogród słuzył nie tylko celom dydaktycznym ale był otwarty również dla szerokiej publiczności. Od roku 1928 Ogrodem zarządzała Państwowa Szkoła Ogrodnicza.
W roku 1930 Ogród został powiększony o dalsze 9 ha, na których wg projektu prof. Edwarda Strausa, powstał obszerny Dział Geografii Roślin oraz kwatery roślin ozdobnych.

Zajęcia szkolne 1930r.
Wycieczka przyrodnicza 1930r.
Aleja drzew owocowych 1930r.
Prace ziemne pod budowę alpinarium 1930r.
Pierwszy budynek gospodarczy 1930r.
 W latach 1930–1936 ogród powiększono o ok. 8 ha. Na tym obszarze znalazł się dział geografii roślin oraz dział roślin dekoracyjnych. Powstała również dzisiejsza główna brama od ul. Dąbrowskiego, projektu Stefana Cybichowskiego oraz dział gospodarczy.

Wizyta ministra wyznań religijnych i oświecenia publicznego
Janusza Jędrzejewicza w Szkolnym Ogrodzie Botanicznym
Widoczni m.in.: kardynał August Hlond, wojewoda poznański
hr Roger Raczyński (obok kardynała), płk Marian Chilewski,
prof. Zygmunt Pietruszczyński (2. z lewej), dyrektor Państwowej
Szkoły Ogrodnictwa w Poznaniu Wacław Zembal (z przodu
w jasnym garniturze). V.1932r.
(ze zbiorów Narodowego Archiwum Cyfrowego)
Prezydent RP prof. Ignacy Mościcki otwiera nową część Ogrodu 5.X.1936r.
Brama Ogrodu od ul. Dąbrowskiego 1936r.
Wieża ciśnień 1936r.
Aleja różana 1937r. (ze zbiorów Narodowego Archiwum Cyfrowego)
Ogród francuski 1938r.
W latach 1939–1945 ogrodem zarządzali niemieccy profesorowie E. Spohr i H. Walter. Zostały wstrzymane prace nad rozbudową, a nawet projektowano jego likwidację. Po wojnie, do 1949, ogrodem opiekowała się Państwowa Szkoła Ogrodnictwa.
W roku 1949, na skutek reorganizacji, Ogród został przejęty przez Uniwersytet Poznański. Stał się on jednym z zakładów Katedry Systematyki i Geografii Roślin Wydziału Matematyczno-Przyrodniczego. Ze swoimi bogatymi zbiorami stanowił doskonałą bazę do prowadzenia zajęć dydaktycznych. W tym czasie powstały nowe działy Ogrodu, takie jak step, torfowisko, wydma. Wybudowano pierwszą szklarnię, budynek administracyjny i pomieszczenia naukowo-dydaktyczne. Sukcesywnie zwiększano kolekcje roślinne.
8 stycznia 1975 Ogród został wpisany do rejestru zabytków. Od 1981 jest pozawydziałową jednostką organizacyjną UAM. W latach siedemdziesiątych władze miasta przekazały ogrodowi leżące na północy tereny aż po ul. Św. Wawrzyńca oraz obszary przylegające od południowego wschodu. Na nowo przejętej ziemi powstały kolekcje flory Ameryki Północnej i Dalekiego Wschodu oraz drzew i krzewów ozdobnych, roślin rzadkich i ginących, a także nowoczesny dział zmienności roślin, który jest nadal w budowie. Ta część ogrodu została otwarta dla publiczności w 1985. Powstało wówczas również wejście od ul. Botanicznej i parking.
W roku 1998 areał Ogrodu zwiększył się o tereny leżące po jego zachodniej stronie, uzyskane od ówczesnej Akademii Rolniczej im. A. Cieszkowskiego (obecnie Uniwersytet Przyrodniczy) w Poznaniu. Pozwoliło to na stworzenie nowej kolekcji roślin, a także poszerzenie bazy gospodarczej. 
30 października 2006 oddano do użytku nowoczesny dwukondygnacyjny Pawilon Ekspozycyjno-Dydaktyczny, projekt architekta Jerzego Gurawskiego. Na powierzchni prawie 150 m2 organizowane są między innymi wystawy fotograficzne, dostępne dla wszystkich przez cały rok. Niższa kondygnacja jest powiązana z naukową i dydaktyczną działalnością ogrodu. Mieszczą się tu wyposażona w nowoczesny sprzęt multimedialny sala wykładowa na 90 osób oraz specjalistyczna biblioteka z czytelnią. Ponadto w Pawilonie znajduje się terminal Miejskiego Informatora Multimedialnego, księgarnia przyrodnicza oraz kawiarenka.
Obecnie całkowita powierzchnia Ogrodu wynosi ca 22 ha.
Poznański Ogród Botaniczny znajduje się w zachodniej części miasta przy ul. Dąbrowskiego 165. Jest  otwarty dla publiczności od 1.05 do 31.10, od godziny 9.00 do zmroku. Wstęp jest bezpłatny, co jest ewenementem w skali polskich ogrodów botanicznych.
Dokładny plan Ogrodu znajdziesz tutaj.

Na zakończenie zdjęcie krzewu, który normalnie zakwita na wiosnę ale pąki pokazały się już parę dni temu; co to za krzew?