środa, 20 kwietnia 2016

Patroni jeżyckich ulic - Henryk Sienkiewicz

Kolejna jeżycka ulica i kolejny patron literacki. Pisarz uhonorowany przez Sejm i Senat RP jako patron roku 2016.
W tym roku przypadają  bowiem setna rocznica śmierci pisarza a także 110 rocznica przyznania H. Sienkiewiczowi Nagrody Nobla, 170 rocznica urodzin i 120 rocznica książkowego wydania „Quo vadis”.

Ulica Sienkiewicza do 1906r. stanowiła przedłużenie nieuregulowanej ulicy Szamarzewskiego (teraz trudno to sobie wyobrazić bo obecnie obydwie ulice przesunięte są nieco względem siebie).
W 1907r., po wybudowaniu przy niej pierwszego budynku, nazwaną ją Wettinerstarsse i nazwa ta funkcjonowała do odzyskania przez Polskę niepodległości. Obecna nazwa została nadana w dniu 15. 11. 1919r. i taką pozostaje do dzisiaj, z wyjątkiem lat II wojny światowej kiedy zmieniła nazwę na Martin Luther Strasse.

Ale wróćmy do obecnego patrona ulicy.


Portret Henryka Sienkiewicza (1899) Kazimierz Mordasewicz
Nie będę przedstawiał życiorysu pisarza w zamian proponując lekturę ciekawego wywiadu jakiego pisarz udzielił publicyście czasopisma Świat w 1913 roku (pisownia oryginalna, tekst wywiadu zaczerpnięty z portalu www.100lattemu.pl) .

"Sienkiewicz mieszka w Warszawie przy ulicy Szopena. W ślicznym jego apartamencie panuje skupiony ład; wszystko tu mówi o wytężonej trosce, wszystko wskazuje, że niema tu miejsca na żadną anarchię. Gabinet, w którym pracuje Sienkiewicz, jest obszerny. Duże biuro stoi na środku. Tuż nad głową Sienkiewicza wisi jego portret. Tylna ściana zajęta jest cała książkami.
Gdym wszedł, przyjął mnie bardzo serdecznie sam mistrz. Siwy już, o mądrem, łagodnem wejrzeniu, słuchał uważnie, poco przyszedłem. Niebardzo był zadowolony, że chcę się wdzierać w tajemnice jego pracy, ale, „jeżeli to kogoś może pouczyć — mogę panu służyć", — zakonkludował.
- Czy mogę zaraz pisać pańskie słowa?
-O, nie. Proszę, niech pan lepiej napisze mi swoje pytania, a za kilka dni dam odpowiedź.
Nie chciałem zbytnio zabierać czasu mistrzowi, więc pożegnałem go. Nazajutrz zaś wysłałem natychmiast pytania. W kilka dni otrzymałem odpowiedź.
 
 „Niegdyś na pytanie: jak tworzę? — odpowiedziałem, że tworzę, jak kucharka, która nie lubi, by jej zaglądano do garnków. Mówić o sobie jest zawsze niezbyt przyjemnie. Ponieważ pańska ankieta ma na celu objąć wszystkich żyjących polskich pisarzy, przeto, nie chcąc się wyłączać, odpowiadam na zawarte w niej pytania, co następuje:
 
 1) Jak powstaje pomysł artystyczny, na to trudno jest odpowiedzieć. Może on powstać pod wpływem wszelkich pobudek, pod wpływem uczuć i idei osobistych, albo zaobserwowanych w otoczeniu; pod wpływem prądów społecznych, wypadków dziejowych, pod wpływem patryotyzmu i uczuć humanitarnych. Poddaje, a raczej podsuwa go czasem natura i jej zjawiska, czasem przeczytane książki, widziane obrazy, słowem: wszelkiego rodzaju pobudki, działające na wyobraźnię artystyczną i jednocześnie na uczucie.
Objaśniam to przykładami z moich własnych utworów. 
Szkice węglem powstały z obserwacyi stosunków wiejskich po uwłaszczeniu, które to uwłaszczenie wytworzyło (dziś już, na szczęście, zasypaną) przepaść między dworem a chatą. 
Trylogia. Z rozczytywania się w kronikach i pamiętnikach z epoki, którą odczuwałem artystycznie mocniej, niż inne okresy dziejów — i z chęci pokrzepienia serc. 
Bez dogmatu. Z refleksyi, do czego prowadzi rozmaitych geniuszów bez teki zbytnia samo-analiza i wogóle przerafinowanie. 
Quo vadis. Z wczytywania się w Tacyta, za czem poszły inne źródła — i z wrażeń, zebranych podczas dłuższego pobytu w Rzymie. 
Krzyżacy. Z odczucia chwały narodowej w przeciwstawieniu do dzisiejszej narodowej niedoli. 
W Pustyni i Puszczy. Z miłości do naszych dzieci i ze wspomnień podróżniczych.

2) Każdy pomysł leży we mnie długo i, jeżeli tak można rzec, fermentuje, nim się do niego zabiorę. Przykład: Zagłobę wprowadziłem do „Ogniem i Mieczem", by całość obrazu nic była zbyt posępna, tymczasem wyrósł mi on na jednę z głównych postaci i przewędrował przez trzynaście tomów. Nieraz w ciągu pracy wprowadzam nowe figury dla pełni życia, lub dla dokładniejszego przeprowadzenia przewodniej idei.

3) Ponieważ myślę, że najwyższą sztuką i najgłębszem psychologicznem zadaniem pisarza jest stworzenie żywego człowieka, który zostaje w pamięci ludzkiej, jako typ, przeto staram się tworzyć postacie, mające nietylko ogólne, ale i indywidualne cechy życia i charakteru.

4) Szematów nie spisuję. Powieści nie rozkładam zgóry na rozdziały i nie wyznaczam sobie, co w którym będę pisał Zostawiam to logice rzeczy i naturalnemu rozwojowi wypadków.

5) Jakkolwiek pisanie nie przychodzi mi wcale z łatwością, rękopisy moje wyglądają dość czysto, albowiem przekreślam naprzód w myśli wszelkie zdania i określenia, które nie wydają mi się dość malownicze i silne. Wolę takich pisarzy, którzy trudno piszą, ale których się łatwo czyta, niż takich, którzy łatwo piszą, a trudni są do czytania.

6) Unikam przewagi słów nad treścią, by nie wpaść w popis stylowy i w literacki barok — i aby zjawiska opisywane nie ginęły tak pod nadmiarem określeń, jak w zimie giną wszelkie kształty pod śnieżną zadymką.

7) Pracuję od dziesiątej rano do trzeciej, o ile pozwala mi na to panujący u nas zwyczaj rozporządzania czasem pisąrzów na wszelkiego rodzaju cele publiczne, a nawet prywatne.

8) Co do książek i autorów. Mogę zawsze czytać Iliadę i Odysseę, Tacyta, Liwiusza, Horacego, Szekspira, Moliera i Trójcę naszych poetów. Z powieścipisarzy cenię Balzaca, Dickensa i Dumasa-ojca. Z zamiłowaniem czytam książki historyczne, kroniki, pamiętniki i podróże. W ostatnich czasach czytałem z ciekawością Bergsona. Czytuję od czwartej do późnego wieczora.

9) W czasie natężonej pracy największym odpoczynkiem umysłowym jest dla mnie polowanie i wogóle ruch. Sypiam koło ośmiu godzin na dobę. Co do odżywiania się, — jem, co mi dadzą.
Zapomniałem dodać, że większą część moich powieści (prawie wszystkie, prócz nowel) pisałem z dnia na dzień, odsyłając zaraz napisane kartki do druku. W ten sposób musiałem kończyć to, com zaczął. Ale wogóle jest to metoda, wymagająca wielkiej czujności, niewygodna i niebezpieczna".

Temi słowy kończy Sienkiewicz swoją odpowiedź."

A teraz kilka słów o związkach pisarza z Poznaniem i Wielkopolską. Informacje na ten temat otrzymałem od Pani Justyny Małeckiej z Muzeum Literackiego Henryka Sienkiewicza w Poznaniu.

Na zaproszenie redaktora Fr. Dobrowolskiego Sienkiewicz udał się 9 kwietnia 1880r. do Poznania, gdzie w dniach 14, 16, i 17 kwietnia w Wielkiej Sali „Bazaru” odczytał  „Za chlebem”. Po uczcie pożegnalnej zwiedził w drodze powrotnej Gniezno, Inowrocław, Kórnik i Rogalin. W Rogalinie Sienkiewicz gościł również w latach 1893 oraz 1895. W 1893 w Rogalinie powstały fragmenty  Rodziny Połanieckich”.

Na zaproszenie dawnego znajomego, polityka, ziemianina i poety Józefa Kościelskiego, który w parku swojego majątku w Miłosławiu postawił pierwszy w Polsce pomnik Juliusza Słowackiego, Sienkiewicz w połowie września 1899r. wyruszył w Poznańskie. W Miłosławiu spotkał mnóstwo przedstawicieli literatury i sztuki. 
16 września 1899r. przemawiał przy odsłonięciu pomnika poety dłuta rzeźbiarza Władysława Marcinkowskiego. Cała uroczystość była manifestacją patriotyzmu. Natomiast przemówienie Sienkiewicza trafiło do encyklopedii staropolskiej Glogera pod hasłem „mowa” i jest gloryfikacją mowy ojczystej na przykładzie wielkich poetów Słowackiego i Mickiewicza. 
Ze wspomnień Marii z Donimirskich Chełkowskiej, autorki artykułu w Gazecie Jarocińskiej z dnia 3.01.1932r. (źródło http://www.historia.zerkow.pl/sienkiewicz.html):
"W swym przemówieniu mowę polską porównał do dźwięków harfy ze złotymi strunami ...”a wówczas poczęła śpiewać ta polska harfa i wyśpiewywać dawną chwałę, dawne boje, dawną wiarę. Czasem huczała jak grzmot w górach; czasem jeremiaszowym jękiem unosiła się nad równinami; czasem w skowronkowych tonach dźwięczała nad szarą roztoczą pól – błogosławiąca i błogosławiona, czysta jak łza, Boża jak modlitwa, słodka jak miłość. Aż przyszedł wreszcie do tej naszej harfy największy z mistrzów – Mickiewicz, i położywszy na niej natchnione dłonie, wydostał z jej strun takie jeszcze dźwięki, których nie domyślano się przed nim. Pieśń jego kończyła się aż gdzieś na Niebios progu, tak doskonała, tak prawie nieziemska, że wówczas nawet, gdy przestawał grać: Wszystkim się zdawało, Że wielki mistrz gra jeszcze, a to echo grało ... Echo serc polskich...”.


Podczas pobytu w Miłosławiu Sienkiewicz poznał Marię Radziejewską. W Miłosławiu poznałem piękną Wielkopolankę, pannę Radziejewską, która uczyniła na mnie piorunujące wrażenie. Jest to moje ostatnie albo – żeby sobie już tak całkiem nie zamykać drzwi na przyszłość – co najmniej przedostatnie wielkie uczucie. Byłem u niej z wizytą w Poznaniu, ale wyjechała. (fragment listu Sienkiewicza do szwagierki).
18 września 1899 r. Henryk Sienkiewicz przeprawiał się promem przez Wartę w Czeszewie (prom zresztą działa do dzisiaj). 

Zdjęcie z portalu www.czaswlas.pl
Jak relacjonował Edward Krasiński, jego towarzysz podróży, pisarz podziwiał tutejsze dęby i zastanawiał się nad ich wiekiem. Przeprawa Sienkiewicza przez Wartę została uwieczniona - 100 lat później niedaleko przystani promowej w otoczeniu okazałych dębów, odsłonięto pamiątkowy kamień.

Zdjęcie z archiwum WTZ w Czeszewie
 W 2000r. grupę sześciu dębów uznano za pomnik przyrody i nazwano Kolosami Sienkiewicza. 


Ostatni wątek dotyczący Wielkopolski to słynny list otwarty do cesarza Wilhelma I, Iw którym pisarz występuje w obronie ludności polskiej w zaborze pruskim. List został opublikowany w prasie europejskiej  w 1906 roku co zamknęło Sienkiewiczowi drogę do zaboru pruskiego, a tym samym do zaprzyjaźnionych majątków (treść listu tutaj: http://www.sienkiewicz.ovh.org/16/239.html)

Polecam zapoznanie się ze zbiorami Muzeum Literackiego Henryka Sienkiewicza mieszczącego się przy Starym Rynku 84 w Poznaniu (strona muzeum http://www.bracz.edu.pl/MHS ; Facebook https://www.facebook.com/muzeumliterackie.henrykasienkiewicza/?fref=nf )

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz